Dziś luźny wpis.
Obudziłam się z koncepcją ujęcia złota w zapach.
Nie znam wszystkich perfum, dlatego nie wierzę w to, że już jakieś nie powstały.
Jak trafię na takie na pewno wypróbuję.
Jednak to co się pojawiło w mojej głowie, stanie się bardziej procesem myślowym, a nie tylko samym szukaniem zapachu.
Teraz nie dziwię się, skąd taki amok w umysłach alchemików poszukujących kamienia filozoficznego.
Mając do czynienia z prawdziwy złotem nie trudno wpaść w zachwyt dla tego metalu.
Wszystko jednak zależy od podejścia- jeden będzie w stanie zabijać dla niego, inny odczuje jego doskonałość i w efekcie wzniesie się na wyższy poziom, czymkolwiek by on nie był.
Złoto kojarzy mi się z posmakiem krwi- to ta metaliczna nuta, wytrawna i subtelnie kwaśna.
Jako kolor dodaje ciepła, więc i w kompozycji nie mogłoby tego zabraknąć...
i delikatnego odcienia zgaszonej zieleni...hmmm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz