poniedziałek, 4 listopada 2013

SEVILLE a l`AUBE L`Artisan Parfumeur: otulenie.

 Sewilski romans składa się z dwóch aktów; jest jak wejście z chłodnego cienia wprost na plac zalany słońcem.
 Kontrast między lekkim i przyjemnym chłodem otwarcia a rozgrzanym, leniwie sączącym się rozwinięciem stanowi jeden z najbardziej "zmiennych" a zarazem spójnych zapachów, które testowałam.
 Neroli z lekko kolońskim akcentem przechodzi w wanilię podbitą świeżymi nutami, za co ukłon autorowi, bo nie ma tu mowy o nużącej ulepkowatej słodkości.
Z podanych nut bazy za nic nie mogę wyczuć kadzidła. Lawendę czułam pod spodem, ale minimalnie, na granicy autosugestii. 
 Do malowania potrzebne mi było wiodące skojarzenie, czyli wspomniany kontrast dwóch wiodących akordów, które splatają się w uścisku iście miłosnym, ale delikatnym.
 Na mojej skórze kompozycja staje się otuleniem- jest jak szal utkany z promieni słonecznych przetykanych nitkami aromatu  neroli.
......................................................
 Przez kilka dni  chodziło mi po głowie, że jest coś jeszcze, o czym zapomniałam wcześniej wspomnieć.
Dziś mnie olśniło.
 Jedną z moich ulubionych książek jest "Dziewczyna z pomarańczami" Josteina Gaardera.
Opowiada historię pewnej miłości, która pachniała pomarańczowo. Mało tego, miejscem, które odegrało dużą rolę była Sewilla. :)

Od paru lat myślę o zobaczeniu i powąchaniu tego miasta i nie będę już tego odwlekać.

...
 Po pierwszym teście powstał obraz roboczy, bo surowy i niedopracowany, ale mimo wszystko podoba mi się i nie mam ochoty (odwagi?) by go przemalować.  
 Po paru miesiącach przerwy namalowałam na większym płótnie inną wersję.



Seville a l`Aube: wersja robocza


Seville a l`Aube: wersja druga.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz