Nadrabiając zaległości namalowałam szkic do Jadeitu.
Bardzo lubię te kamienie. Nefryt w odcieniu cieplejszej zieleni odczuwam jako miękki, zaś te o barwie chłodnej, rozbielonej jako kruche i twarde.
A zapach?
Jak do tej pory każde perfumy Oliviera Durbano wymagały ode mnie dwóch podejść.
Zawsze dopiero drugi test ujawniał głębię i złożoność kompozycji.
Nie inaczej było z "Jade".
Na mnie zapach jest delikatny, wręcz zwiewny.
Jest migotliwy jak gwiazdy na letnim niebie.
Jeśli chodzi o sam opis, to mam w głowie (nosie?) tylko jedną nutę.
Dominuje nad wszystkimi innymi, a jest to herbata: dosłowny aromat jej suszu: czarnego i mocnego, a potem łagodniejszej Earl Grey.
Kłania się leniwe popołudnie we wspaniałym towarzystwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz