niedziela, 14 lipca 2013

O pasjach głównie zapachowych (ni z gruchy ni z pietruchy).


Mam rys nałogowca.
Dlatego kiedyś namiętnie wydawałam każde wolne pieniądze na kamienie, potem na olejki,
kadzidła i inne wonności o stałym stanie skupienia.
I o ile olejki są absolutnie praktyczne, bo używam ich  głównie dla zdrowotności, 
o tyle kamienie były "tylko" hobby.
Jednak czy da się żyć bez pasji, jeśli się ją odkrywa?
No nie bardzo, bo traci na tym nasze życie wewnętrzne, traci dusza.

Ostatnimi czasy nałogiem staly się perfumy, głównie niszowe.
Mówię celowo tylko o rysie nałogowca, a nie nałogowcu z krwi i kości,
bo moje myśli bywają tak zdominowane przez jakiś zapach, że na jawie
ledwo zaznaczam swoją świadomą obecność, ale gdy trzeba, potrafię to opanować.
Nie jestem milionerką, więc ostudzenie zapędów bywa zbawienne dla budźetu
   napiętego co miesiąc, jak stringi na "pełnej" pupie.
;)
Do testowania perfum nie podchodzę profesjonalnie rozkładając zapach na czynniki pierwsze.
Nie jestem też totalnym laikiem, ale traktuję to jak  przygodę, która zanosi w różne miejsca i czasy,
budzi wspomnienia i skojarzenia.
Dlatego chylę czoła wobec osób takich jak Sabbath , które
robią to tak jak należy, czyli dbając o czystość testów.

 Metoda metodą, a i tak wszystko sprowadza się do tego, by 
wybrać zapach kompatybilny z naszą własną skórą i osobowością.
To jest najważniejsze.

Pozdrawiam wszystkich olfaktorycznych maniaków.
:)

.......................

Jako ilustracji stanu, w jaki wpadam podczas "testowania" wielu próbek na raz
użyję obrazu inspirowanego zapachem
AIRBORNE
(Hussein Chalayan dla CdG)









3 komentarze:

  1. Dziękuję. Jest mi miło, ale na żadne chylenia nie zasłużyłam. Większość tych "procedur" wychodzi mi jakoś sama. Mięso, przyprawy, palenie - i tak bym nie korzystała.
    Choć faktycznie staram się jak najmniej wpływać swoją chemią i otoczeniem na recenzowany zapach. Z szacunku dla czytelników, którzy liczą się z moimi wrażeniami i raczej nie chcą czytać o wczorajszym kotleciku z cebulką przetworzonym przez organizm. ;)

    Co do nałogu - widzę to podobnie. Każda pasja jest trochę nałogiem. Czytanie też. Ale dajcie bogowie takie nałogi wszystkim! :)

    I jeszcze jedno - o kryteriach wyboru. zawsze powtarzam, że jedyne liczące się to własny gust. Tak więc ponownie zgoda. :)

    Przy okazji zapytam: jak Cię dodać do obserwowanych? Próbuję i nie mogę, a bardzo bym chciała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Jeśli Twój blog jest na bazie blogspota, to zaczynasz od pulpitu nawigacyjnego (u góry po lewej jest ikonka Blogspota i klikasz na nią).
      Przechodzisz na stronę gdzie wyświetla się informacja "twoje blogi" a poniżej jest tzw. lista czytelnicza.
      Tam juz wszystko można ustawić-po wpisaniu adresu obserwowanej witryny i dodaniu, klikasz jak chcesz obserwować, publicznie czy anonimowo.
      Mam nadzieję, że pomogłam. :)

      Usuń