Od kilku lat chodziła mi po głowie idea przelania na płótno (lub inny materiał) wszystkich odczuć towarzyszących testowaniu i noszeniu zapachów.
Nie ograniczam się do perfum, bo
sama też robię mieszanki z olejków naturalnych czy marokańskich pachnideł.
Jednak koncept nabrał konkretnych kształtów wraz z nawiązanym kontaktem
z przesympatycznym LULUA Team.:)
Każda testowana próbka przenosiła w różne światy, wcielenia, klimaty.
Jedne zapadły w mą pamięć od razu i zaczęłam je kupować, inne zostały tylko na etapie próbek.
Jednym z zapachów, które wywołują u mnie natychmiastową potrzebę tworzenia jest
Daphne by CdG.
Sama Daphne dostarczała mi od jakiegoś czasu inspiracji, a sygnowany
jej imieniem zapach stał się dopełnieniem w materii.
Gdybym miała ją określić, użyłabym słowa "GRAFICZNA".
Z początku myślałam, że powstanie obraz w typowej dla niej kolorystyce czyli czerń + biel.
Jednak chodziło mi o oddanie skojarzeń, jakie wywoływały te perfumy, a tam nie było
zwyczajnie czarno-biało, lecz złotawo.
Historia wpisana w jej ród, jej uwielbienie dla elementów zbroi, a na koniec to, jak ja czuję
zakamarki w starych zamkach czy pałacach to były pierwsze skojarzenia.
zakamarki w starych zamkach czy pałacach to były pierwsze skojarzenia.
Z każdym kolejnym podejściem do wwąchania się w te perfumy
pojawiały się skojarzenia z teatrem cieni,
a potem z polem bitwy, gdy już zaległa cisza,
konający żołnierze wydali ostatnie tchnienie, już po wszystkim, strony rozeszły się...
Jednak nie jest to dosłowność, raczej chwila, gdybyśmy siedzieli w starym fotelu obitym pluszem w pokoju z kominkiem, lub w bibliotece, gdy czytamy lub słuchamy dawnych opowieści z historii starego rodu,
gdy na dworze ciemno, a wyobraźnia podsuwa intensywne obrazy.
Jednak nie jest to dosłowność, raczej chwila, gdybyśmy siedzieli w starym fotelu obitym pluszem w pokoju z kominkiem, lub w bibliotece, gdy czytamy lub słuchamy dawnych opowieści z historii starego rodu,
gdy na dworze ciemno, a wyobraźnia podsuwa intensywne obrazy.
Przybrały postać zlota i czerni o nieregularnej fakturze.
Czerwień to akcent, to klamra spinająca całość.
------
(obraz na płótnie, 40x30 cm, technika własna)
Czy Ty wiesz, ze jesteś duftystką? Duftyzm to nurt w malarstwie wymyślony przez moją bliską koleżanką - Justynę Neyman. Podam Jej linka do Twojego bloga. Ucieszy się.
OdpowiedzUsuńPomysł na takie obrazy powstał dawno, jednak długo nie przelewałam swoich fascynacji na płótno. Potem była korespondencja z Lulua, gdzie podzielilam się pomysłem na obrazy i ewentualną wystawę. A później znalazłam notkę na Twoim blogu o podobnej wystawie i Pani Magdalena z Lulua napisała mi, że rozmawiała z Panią Neyman o moim pomyśle, więc świat jest mały i widać, że te same idee krążą po głowach różnych ludzi, którzy o sobie nic nie wiedzą :)
OdpowiedzUsuńOgólnie żyję z dala od świata sztuki, nie wiem co jest grane obecnie , a jako (z natury głównie) samouk i eksperymentator po prostu realizuję pomysły, jakie mi przychodzą do głowy, inne pozostają na etapie idei, zapisków w notatniku.
Zapachy to dla mnie tylko etap, prawdziwą pasję stanowi i w czym mam juz wieloletnie doświadczenie jest przenoszenie konkretnych energii na obraz.
Nigdy nei myślałam o nazywaniu twórczości konkretną nazwą, ale w przypadku malowania energii zawsze był problem z wytłumaczeniem o co chodzi, by nei brzmiało jak z pogranicza ezoteryki. Hmm... twórczość kwantowa?
:)
Ja jestem ścisłowcem. Dla mnie każda działalność jest na swój sposób kwantowa. A ezoterycznych skojarzeń unikam jak... jak wstydu. ;)
UsuńJustyna Neyman jest niesamowitą, otwartą, życzliwą, pozbawioną egoizmu osobą. Jeśli masz ochotę pogadać, po prostu napisz do niej. To człowiek - dusza.